niedziela, 22 lutego 2015

Opowiadanie II cz. 6





Usłyszałam głos, głos, który wydawał się być tak bardzo znajomy.
- Jestem już, co się dzieje?
- Doktor Goldberg miała wypadek, spadła ze schodów. To jest jej zdjęcie z przed 40 min.
- A powtórzyliście TK?
- Tak zaraz ma być zdjęcie.- chwile panowała grobowa cisza, dopóki nie przyszła pielęgniarka z moim zdjęciem, po tym akcja nabrała znacznego tempa. Znów odezwał się znajomy głos.
- Szybko, trzeba trepanować. Jak mogliście nie zauważyć, że krwiak narasta i to jeszcze podtwardówkowy. Teraz jak się nie wybudzi to będzie tylko i wyłącznie wasza wina.- już nie mówił tylko wrzeszczał.
Jego głos usłyszałam znowu dopiero o ile dobrze się domyśliłam na sali operacyjnej, kiedy mówił coś do anastyzjologa, chyba coś o znieczuleniu, bo po chwili przestałam słyszeć całe otoczenie.


Trzy miesiące później

-Hana, jeśli mnie słyszysz to daj jakiś znak. Wszyscy czekamy aż znowu będziesz z nami.- słyszałam ten głos tak wyraźnie, ale nie byłam w stanie nic zrobić, próbowałam poruszyć ręką, otworzyć oczy. Walczyłam ze swoim organizmem i niestety tym razem przegrałam.
- Możecie iść, jak coś będzie się działo to przecież wam powiem.- usłyszałam ten sam głos co wtedy przed operacją, tak bardzo chciałam zobaczyć, do kogo należy. Usłyszałam trzask drzwi i chwilę później znów się odezwał- Wiem, że mnie słyszysz, Hana. Przepraszam, że nie byłem u ciebie wczoraj, ale musiałem odwieść Tosię do domu. Tak długo czekała na spotkanie z tobą, bo myślała, że do tego przyjazdu się wybudzisz, a tu lipa. Chciała tu nawet przyjść do ciebie, ale nie wiedziałem czy byś chciała, więc nie przywiozłem jej. Proszę obudź się już.- poczułam jego dłoń na swojej- Tęsknie za tobą i za tymi twoimi ironicznymi tekstami skierowanymi ku mojej osobie.
Postanowiłam jeszcze raz spróbować otworzyć oczy i udało się, chociaż duży trud sprawiło mi uniesienie powiek, ale gdy to już nastąpiło zobaczyłam siedzącego na krześle obok łóżka zielonookiego, postawnego bruneta. Nie patrzył na mnie tylko przyglądał się mojej ręce, poruszyłam nią i dopiero wtedy na mnie spojrzał, chyba nie dowierzał, że się obudziłam, ale uśmiechną się w moim kierunku.
- Proszę, proszę, śpiąca królewna w końcu się obudziła.- pogłaskał mnie po zewnętrznej części dłoni.

- Gdzie ja jestem?- zapytałam słabym głosem, dodając chwile potem- Kim Pan jest?

- Nic nie pamiętasz. Jestem Piotr. Ten od pocałunku.- spojrzał na mnie wyczekująco, ale dalej nie wiedziałam kim był- Nic, zero?.- pokiwał z nie dowierzaniem głową i w końcu powiedział jak się tu znalazłam- Miałaś dyżur, pracujesz w tym szpitalu jako ginekolog, w jego trakcie spadłaś ze schodów.- zrobił chwilę przerwy- Trzy miesiące temu.

- Ale ja nic nie pamiętam, nie znam pana, tego miejsca, nie pamiętam, żebym była w ogóle była lekarzem. Co mi się właściwie stało, czemu nic nie pamiętam?
- Miałaś krwiaka podtwardówkowego, niestety szybko narastał wiec potrzebna była trepanacja. Możliwe, że to dlatego te kłopoty z pamięcią. Plus nieskomplikowane złamanie prawej kości podudzia, które skończyło się sześciotygodniowym gipsem- podniósł głowę i spojrzał na mnie- Ale nie martw się wszystko sobie przypomnisz.
-Ciekawe kiedy.
- Na pewno nie długo, a teraz idę po twojego lekarza prowadzącego, żeby Cię zbadał. Zaraz wracam.- uśmiechnął się i wyszedł.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz