Dziś właśnie mija pierwsza rocznica ich ślubu. Jak na złość Piotr
był na dyżurze, ale czas po nim miał doskonale zaplanowany. Już od tygodnia
wszystko załatwiał z tej okazji. Poprosił też Wiki czy jest jakaś możliwość żeby
miał dziś wolne, w końcu to jedyny taki dzień w życiu jego i Hany, ale pani
ordynator była nieugięta na jego urok osobisty i zgodziła się tylko na skrócenie
dyżuru o godzinę. Wychodząc z gabinetu przełożonej zobaczył Adama i Przemka
biegnących na izbę. Okazało się, że był karambol na autostradzie. Autobus
zderzył się z tirem, w którego wjechało jeszcze kilka samochodów.
Poszkodowanych transportowano do pobliskich szpitali. Na izbie panował istny
kocią jedni wchodzili drudzy wychodzili. Wszyscy wiedzieli, że Piotr ma dziś
ważny dzień, więc opatrywał pacjentów i oceniał ich stan odsyłając na salę,
albo na operacyjną. Udało się, było już po całym tym piekle.
Dyżur właśnie
dobiegł mu końca. Przekraczając próg szpitala orzeźwiło go chłodne powietrze,
które jak na koniec września nie wskazywało pięknej pogody na jesień. Szedł do
samochodu z nadzieją, że teraz wszystko zacznie się układać, że wszystko, co
złe jest już za nimi. Po drodze skoczył jeszcze do kwiaciarni by kupić
ukochanej kwiaty. Wykupił wszystkie herbaciane róże wiedział, że to jej
ulubione. Dwa miesiące wcześniej zarezerwował stolik w najlepszej restauracji w
Warszawie, kupił prezent, złote kolczyki z diamęcikami.
Hana od rana nie wiedziała, co ze sobą zrobić. Wiedziała, że
to jest ich pierwsza rocznica, ale nie mogła dłużej wytrzymać w tym związku.
Musiała odpocząć, przemyśleć wszystko, co zdarzyło się przez ostatni rok.
Operacja, nieudane próby zajść w ciążę i jeszcze ta cała sprawa z Martynką.
Wiedziała, że Piotr na swój sposób też się tym wszystkim przejmuje i stara się
ją w tym wszystkim zrozumieć i wspierać. Ale chęć zostania matką była dla niej
priorytetem. Postanowiła, że wyjedzie zastanowi się czy jej pragnienie w ogóle
kiedyś się spełni i czy Piotr będzie przy niej czy w końcu odejdzie z powodu
monotonii w związku i skończy się jak u większości małżeństw, czyli rozwodem w
okresie mniej niż pięciu lat po ślubie.
Była w sypialni z częścią swojej garderoby na łóżku i
walizką. Pakowała się, kiedy zadzwonił Piotr. Jakoś nie szczególnie się tym
przejęła, nie chciała z nim rozmawiać, za dobrze ją znał. Mógł wyczuć, że coś
jest nie tak w tonie jej głosu. Nie odebrała tylko dalej kontynuowała swoje
zajęcie. Dźwięk telefonu ucichł, a za chwilę przyszedł SMS. Zgarnęła swoje
ubranie i usiadła na łóżku. Wzięła telefon i przeczytała wiadomość od męża.
" Dziś wrócę trochę wcześniej, mam dla
Ciebie niespodziankę. Kocham Cię.
P."
Mimowolnie po policzku spłynęła jej łza. Przysięgali sobie,
że będą ze sobą, aż do końca życia i, że będą szczerzy wobec siebie, a ona
teraz pakuję się i wyjeżdża na „drugi koniec świata”, nie mówiąc mu o tym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz