Wszystko miała już gotowe. Spakowana walizka stała w
korytarzu, a ona siedziała na sofie w salonie i myślała, co ma napisać
Piotrowi. Nie była w stanie nic napisać, przecież nie napisze mu gdzie jedzie,
bo by za nią pojechał, albo na ile, bo sama jeszcze tego nie wiedziała. Po
dłuższej chwili zastanowienia coś wymyśliła, stwierdziła, że to wystarczy.
Napisała jedno słowo.
" Wrócę"
Kartkę zostawiła na stole, po czym udała się do wyjścia. Chwyciła
walizkę i zatrząsnęła za sobą drzwi. Czekała na windę, kiedy przypomniała sobie,
że zapomniała zamówić taxówki.
Jednak sprawdza się powiedzenie
skleroza nie boli, ale trzeba się nachodzić- pomyślała wchodząc do windy.
Szybko wyszła z klatki i udała się na postój taxówek, miała jeszcze
diw godziny do odlotu a przecież nie chce się spóźnić. Droga minęła jej
stosunkowo szybko. Znajdował sie on raptem dwie przecznice dalej. Wsiadła do
pierwszej z brzegu. Siedział w niej mężczyzna w średnim wieku z brodą.
- Dzień dobry. A więc
gdzie panią zawieść?- jak na pierwszy rzut oka wydawała sie miły.
- Na Okęcie.-od razu ruszyli.
Nie obyło się bez korków, ale podróż minęła im miło.
Nie wiadomo, czemu otworzyła się przed nim i opowiedziała mu
cała swoją sytuację, a on jej wysłuchał i chyba nawet zrozumiał dlaczego wyjeżdża. Do odlotu została godzina. Szybko pobiegła do odprawy.
Sprawdzili czy nie wnosi na pokład broni czy czegoś wybuchowego, następnie
udała się do samolotu. Siedziała w trzecim rzędzie za skrzydłem, a obok niej małżeństwo z
może trzy miesięcznym dzieckiem. Zazdrościła im, że są tacy szczęśliwi. Jak bardzo ona
chciałaby być na ich miejscu? Szczęśliwa u boku Piotra z takim maluchem, ale
widocznie nie jest jej dane bycie matką. Przez ostatni rok wykonała dziesiątki,a nawet setki
testów jedne wskazywały dwie kreski inne jedną. Nie robiła sobie szczególnych nadziei nawet
przy pozytywnym jego pozytywnym wyniku, wiedziała, że to pewnie wadliwa seria.
Piotr wszedł po cichu
do domu, chciał zrobić ukochanej niespodziankę. Z pięknym bukietem kwiatów udał
się do sypialni. Nie było jej, sprawdził wszystkie pomieszczenia, ale nigdzie
jej nie znalazł. W jadalni na stole znalazł kartkę wyrwana z jej notesu. Treść
na niej zawarta całkowicie zbiła go z nóg. On miał zrobić jej niespodziankę a
tymczasem ona zrobiła mu taki numer i wyjechała. Usiadł przy stole wziął twarz
w dłonie i zastanawiał się, dlaczego jego żona nadzwyczaj niej w świecie od
niego uciekła. Wiedział, że przyłożył się do jej wyjazdu, brakiem wsparcia,
albo jego mała ilością, ale kiedy tylko zaczynał temat problemów to ona go
zbywała i nie chciała z nim rozmawiać o tym, co ja gryzie, oraz tym, że spędzał
całe dnie i noce siedział w szpitalu nie poświęcając jej dość czasu. Tyle ją
spotkało w tym roku, a on nie potrafił być dla niej ostoją. Przemyślał wszystko
i stwierdził, ze nie będzie do niej teraz dzwonił, da jej trochę czasu. No
właśnie trochę, czyli ile? Dzień, tydzień, miesiąc. Nie miał pojęcia, ale wiedział,
że ona go potrzebuje żeby wszystko sobie przemyśleć oraz dać im szanse.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz