środa, 15 października 2014

IV






 Od przyjazdu Hany do Izraela miną tydzień. Od trzech dni zdrowie jej nie towarzyszyło. Od rana źle się czuła. Zawroty głowy, mdłości i wymioty. Do tego wszystkiego Miri z chłopakiem musieli wyjechać i jest całkiem sama. Chciała zadzwonić do rodziców, ale tak samo jak szybko przyszło jej to na myśl tak samo szybko odeszło.
 Leżała w łóżku i przeglądał swój kalendarz, okres spóźniał jej się trzy tygodnie. Dobrze, że zabrała ze sobą testy. Ten kobiecy szósty zmysł zwany intuicją. Ruszyła powoli w stronę walizki po testy następnie przytrzymując się ściany udała się do łazienki. Wykonała testy, które następnie położyła na umywalce, a sama usiadła na podłodze na przeciwko niej. Niby miała czekać piętnaście minut, ale tak jej się dłużyły się, że miała wrażenie, że z tych piętnastu minut zrobiły się już trzy godziny.

Nogi miała jak z waty, kiedy podchodziła do umywalki. Każdy z trzech zrobionych testów wskazywał dwie grube czerwone krechy. Ona sama ginekolog z dużym doświadczeniem nie wierzyła w to, co właśnie miała przed sobą. Wzięła je do ręki i wróciła z powrotem do łóżka. Leżała i przyglądała się nim jak zahipnotyzowana. Im bardziej się w nie wpatrywała się tym bardziej wątpiła w to, że w ogóle jest w ciąży.
- Przecież moja szansa na zajście w ciąże minęła razem z wycięciem jajowodu.-powtarzała sobie w myślach.
Łzy zaczęły zbierać jej się w oczach.  Wzięła telefon z szafki nocnej i zadzwoniła do swojej koleżanki- znały się jeszcze z liceum, a potem razem studiowały- czy by jej nie zbadała.. Niestety była na szkoleniu i trzeba było poczekać półtora tygodnia jak wróci.

 Piotr od wyjazdu Żony prawie nie wychodził ze szpitala. Znajomi stwierdzili, że w nim zamieszkał i od teraz to jest jego dom. Od tamtej pory zrobił się z niego wrak człowieka. Nieogolony, nieuczesany, do tego, mimo że minął dopiero tydzień dużo schudł. Żył kawą i adrenaliną, jakie dawały mu operację.
 Był właśnie na dyżurze, który trwał już od przeszło dwóch dni. Siedział na kanapie w lekarskim ze stosem dokumentów na kolanach. Z jednymi musiał się zapoznać, ponieważ były to karty pacjentów, których miał operować a inne miał uzupełnić oczywiście wziął jeszcze innych, ponieważ nie chciał myśleć. Z tego wszystkiego wyrwał go głos Wiki.
 - Może byś pojechał do domu ogarną się, przespał i zjadł coś? Ja przejmę za ciebie operację.-zaproponowała Ruda
 - Wole zostać tu, bynajmniej nie myślę, że w mieszkaniu nikt na mnie nie czeka.- Odparł, a jego oczy zaszkliły się z tęsknoty za Haną.
 - No to, chociaż idź do nas do hotelu, bo długo w takim stanie nie pociągniesz- powiedziała z troską-, Bo jak nie to wyśle cie na trzy dni wolnego, a oboje wiemy ze żadne z nas tego nie chce- zagroziła mu palcem.
 - Niech ci będzie szefowo. Pojadę do domu, bo Przemek to by mnie rozszarpał za to ze Hana wyjechała i że do tego dopuściłem.- uśmiechną się krzywo, podając jej dokumentacje i ruszył do przebieralni.
 Szybko się przebrał.
 - To do jutra.- Rzucił nie czekając na odpowiedz, ruszył w stronę wyjścia.
 Na parkingu zatrzymał go Wójcik z pytaniem czy nie wie, kiedy wraca Hana, bo sam nie może sobie poradzić. Kurczę, gdyby on to wiedział. Sam ze sobą nie mógł sobie poradzić odkąd wyjechała.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz