Od przyjazdu Hany do Izraela miną tydzień. Od trzech dni zdrowie
jej nie towarzyszyło. Od rana źle się czuła. Zawroty głowy, mdłości i wymioty.
Do tego wszystkiego Miri z chłopakiem musieli wyjechać i jest całkiem sama.
Chciała zadzwonić do rodziców, ale tak samo jak szybko przyszło jej to na myśl
tak samo szybko odeszło.
Leżała w łóżku i
przeglądał swój kalendarz, okres spóźniał jej się trzy tygodnie. Dobrze, że
zabrała ze sobą testy. Ten kobiecy szósty zmysł zwany intuicją. Ruszyła powoli
w stronę walizki po testy następnie przytrzymując się ściany udała się do
łazienki. Wykonała testy, które następnie położyła na umywalce, a sama usiadła
na podłodze na przeciwko niej. Niby miała czekać piętnaście minut, ale tak jej
się dłużyły się, że miała wrażenie, że z tych piętnastu minut zrobiły się już
trzy godziny.
Nogi miała jak z waty, kiedy podchodziła do umywalki. Każdy
z trzech zrobionych testów wskazywał dwie grube czerwone krechy. Ona sama
ginekolog z dużym doświadczeniem nie wierzyła w to, co właśnie miała przed
sobą. Wzięła je do ręki i wróciła z powrotem do łóżka. Leżała i przyglądała się
nim jak zahipnotyzowana. Im bardziej się w nie wpatrywała się tym bardziej
wątpiła w to, że w ogóle jest w ciąży.
- Przecież moja szansa na zajście w ciąże minęła razem z
wycięciem jajowodu.-powtarzała sobie w myślach.
Łzy zaczęły zbierać jej się w oczach. Wzięła telefon z szafki nocnej i zadzwoniła
do swojej koleżanki- znały się jeszcze z liceum, a potem razem studiowały- czy
by jej nie zbadała.. Niestety była na szkoleniu i trzeba było poczekać półtora
tygodnia jak wróci.
Piotr od wyjazdu Żony
prawie nie wychodził ze szpitala. Znajomi stwierdzili, że w nim zamieszkał i od
teraz to jest jego dom. Od tamtej pory zrobił się z niego wrak człowieka.
Nieogolony, nieuczesany, do tego, mimo że minął dopiero tydzień dużo schudł.
Żył kawą i adrenaliną, jakie dawały mu operację.
Był właśnie na dyżurze,
który trwał już od przeszło dwóch dni. Siedział na kanapie w lekarskim ze
stosem dokumentów na kolanach. Z jednymi musiał się zapoznać, ponieważ były to
karty pacjentów, których miał operować a inne miał uzupełnić oczywiście wziął
jeszcze innych, ponieważ nie chciał myśleć. Z tego wszystkiego wyrwał go głos
Wiki.
- Może byś pojechał
do domu ogarną się, przespał i zjadł coś? Ja przejmę za ciebie operację.-zaproponowała
Ruda
- Wole zostać tu,
bynajmniej nie myślę, że w mieszkaniu nikt na mnie nie czeka.- Odparł, a jego
oczy zaszkliły się z tęsknoty za Haną.
- No to, chociaż idź
do nas do hotelu, bo długo w takim stanie nie pociągniesz- powiedziała z
troską-, Bo jak nie to wyśle cie na trzy dni wolnego, a oboje wiemy ze żadne z
nas tego nie chce- zagroziła mu palcem.
- Niech ci będzie
szefowo. Pojadę do domu, bo Przemek to by mnie rozszarpał za to ze Hana
wyjechała i że do tego dopuściłem.- uśmiechną się krzywo, podając jej
dokumentacje i ruszył do przebieralni.
Szybko się przebrał.
- To do jutra.-
Rzucił nie czekając na odpowiedz, ruszył w stronę wyjścia.
Na parkingu zatrzymał
go Wójcik z pytaniem czy nie wie, kiedy wraca Hana, bo sam nie może sobie
poradzić. Kurczę, gdyby on to wiedział. Sam ze sobą nie mógł sobie poradzić odkąd
wyjechała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz