Po czterech godzinach siedzenia na niewygodnym fotelu
lotniczym w końcu mogła z niego zejść i się rozprostować.. Nareszcie była w
swojej ojczyźnie. Zabrała swój bagaż podręczny i wyszła z samolotu udając się
po walizkę. Szybko ją odebrała i była już w hali lotniska gdzie wypatrywała
swojej młodszej siostry- Miri- tylko ona i jej chłopak wiedzieli, że Hana
przyjeżdża. Nie chciała z nikim innym dzielić się tą wiadomością, ponieważ nie
chciała robić szumu w około swojego małżeństwa i problemów z nim związanych.
-Szalom-podbiegła do niej i przytuliła mocno, szczupła,
ciemno włosa dziewczyna.
-Szalom, mam
nadzieje, że nie wygadałaś się rodzicom, że przyjeżdżam? - Zapytała siostrę i spojrzała
na nią podejrzliwym wzrokiem.
- Wątpisz, ze
potrafię dotrzymać obietnicy? Do tej pory mi nie wybaczyłaś tego, że
powiedziałam rodzicom, że zwiałaś na noc dziewczyn po tym jak rodzice ci tego
zabronili - Uśmiechnęła się do niej
- Powiedzmy.- uśmiechnęła
się krzywo- Jedziemy już, bo jestem wykończona po tej podróży.
- Jasne, chodź.-wzięła
od niej walizkę i objęła ją ramieniem-Aron zrobił kolacje, więc powinnaś być
zadowolona, bo świetnie gotuje.
Uśmiechnęła się się i
poszły do samochodu. Podróż minęła im stosunkowo szybko, bo, u Miri były już po
40 minutowej jeździe przez centrum Tel Avivu w godzinach szczytu.
- To tak właściwie,
czemu zaszczyciłaś nas swoją wizytą? Nie to żeby coś, ale tak sama bez
Piotra.-Zapytała wyciągając walizki z bagażnika.
Hana oczy się zaszkliły,
nie widziała się z nim cały dzień, a już tęskniła. Do tego, co miała jej
powiedzieć, że uciekła od swojego męża, bo nie mogła z nim wytrzymać i musi od
niego odpocząć. Wymyśliła coś na poczekaniu.
- Piotr nie dostał
urlopu i nie mógł ze mną przyjechać, a do Was przyjechałam, bo wiesz, jaka jest
sytuacja u nas, a u rodziców by było, czemu bez Piotrusia przyjechałaś, albo,
kiedy pojawi się się wnusio?
- No w sumie racja.
Ciężko wam musi być z tym wszystkim- objęła Hanę wzięła walizkę i udały się do
mieszkania.
Siedział na sofie ze szklanka whiskey w ręce i pustą butelką
w drugiej. Był nieźle wstawiony, ale musiał jakoś odreagować wyjazd żony. Dopił
ostatni łyk i ruszył do sypialni przy okazji rozbijając wazon, który stał na
komodzie.
Rano obudził się po
10 z potwornym bólem głowy.
Czemu zawsze jestem taki głupi, że pije nie myśląc o późniejszych
konsekwencjach- pomyślał.
Dobrze ze miał na popołudnie, bo inaczej nie wiedział, co by
zrobił. Udał się do kuchni i wyją z szafki apteczkę. Zawzięcie szukał w niej
aspiryny jak się okazało była akurat tylko jedna. Nalał wody do szklanki
wrzucił tabletkę i szybko wypił. Następnie zaczął ogarniać salon, który po
wczorajszym odprężaniu wyglądał jak by przeszło w nim tornado. Sprzątanie
zajęło mu całe przed południe. Po tym wszystkim poszedł do łazienki zażyć
porannej toalety. Zimny prysznic to było to, czego potrzebował. Wyszedł i od
razu skierował się do sypialni ubrał to, co miał pod ręką, zawsze to Hana
doradzała mu w kwestii ubioru, a teraz jak jest sam nie zwracał uwagi, co na
siebie wkłada i jak w tym wygląda. Zabrał ze sobą najpotrzebniejsze rzeczy i
pojechał do szpitala.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz