Stanęła przed bramką swojego rodzinnego domu i patrzyła jak
zmienił się przez ostatni rok, kiedy spędzała tu miesiąc miodowy razem ze swoim
mężem. Od razu przypomniała sobie wszystkie te namiętne chwile, które tu razem
przeżyli oraz to, jacy byli tu razem szczęśliwi, nie mając pojęcia o problemach
w związkach. Ale cóż to, co było minęło i trzeba iść dalej z biegiem czasu, a
nie odwracać się i patrzeć w przeszłość, bo będzie dłużej bolało.
Otworzyła furtkę i ruszyła w kierunku drzwi frontowych. Zapukała
cicho, ale chyba nikt nie usłyszał, więc postanowiła, że sama sobie otworzy w
końcu bądź, co bądź to również jej dom w pewnym sensie. Niepewnie przekroczyła
próg wejścia.
-Hana!- krzyknęła jej młodsza siostra- Anita (Była tą średnią,
pomiędzy Miri, a Elzą. Miała 16 lat i buntowniczy okres w swoim życiu.), przez
co wzbudziła zainteresowanie rodziny – Na długo przyjechałaś? - uścisnęła ją.
-Hej, wszystkim. - Hana odwzajemniła uścisk siostry.
-Uciekłaś od nas wczoraj.- powiedziała naburmuszona Elza i
poszła do swojego pokoju.
-Córciu, w końcu nas odwiedziłaś, bo od waszej ostatniej
wizyty trochę czasu minęło. Myśleliśmy już, że zapomniałaś gdzie mieszkają twoi
rodzice.- powiedziała z krzywą miną pani Ania- mama Hany - To gdzie masz Piotrusia,
bo nie ukrywając to się za nim stęskniłam?
-Wyobraźcie sobie, że nie zapomniałam tylko nie mieliśmy
czasu po prostu praca dom, dom praca i tak w kółko z przerwami na spanie- uśmiechnęła
się w stronę matki-A swojego zięcia raczej szybko nie zobaczysz, bo nie dostał
urlopu i został w Warszawie a ja sama przyleciałam.-wyraźnie posmutniała.
-Coś kręcisz, coś nie tak z waszym małżeństwem?
Pokłóciliście się to pewnie, dlatego.
-Mamuś wszystko jest ok-wymusiła uśmiech- po prostu
przyjechałam odpocząć i nabrać wiatr w żagle i wrócić z powrotem do tej szarej
rzeczywistości.
-No dobrze niech ci będzie. Nie będę się upierać. W końcu i
tak powiesz, co się dzieje.- Hana spojrzała na nią, po czym odwróciła się do
reszty rodziny.
-Nawet nie wiecie jak się za wami stęskniłam. A mam tak mało
czasu żeby się wami nacieszyć
-Przecież możesz zostać ile chcesz a ty już chcesz wyjeżdżać?
- powiedział jej ojczym Jan
-Obowiązki i mąż wzywają, a jestem tu już prawie 3 tygodnie.
Zostanę trzy dni niestety. Ale coś pięknie pachnie. Chyba trafiłam w sama porę
z tym przyjściem.
-Jeszcze trzeba poczekać.Za 30 minut będzie gotowe. Idź
powiedz dziewczynom, o której będzie obiad, a wieczorem sobie porozmawiamy jak
matka z córką.
Poszła na gorę po drodze mijając Anitę, która wyraźnie widać
gdzieś się spieszyła, więc nawet nie zdążyła jej powiedzieć, że zaraz obiad
Stanęła przed drzwiami do pokoju najmłodszej siostry i
zapukała.
-Idź sobie-usłyszała roztrzęsiony głos siostry.
Weszła do pokoju i usiadła obok niej na łóżku. Zaczęła
gładzić ja po włosach.
-Kochanie, co się stało, że płaczesz?
-Mówiłam, Ci idź sobie. To wszystko przez Ciebie.- Krzyknęła
na siostrę i wybiegła z pokoju trzaskając drzwiami. A Hana za nią. Tyle, że
zamiast zbiec za małą po schodach poszła do swojego starego pokoju. Lekko nacisnęła
klamkę i stała przed swoim starym królestwem. W sumie niewiele się tu zmieniło odkąd
wyprowadziła się z domu do Jamesa, a było to ponad 10 lat temu. Wszystko było w
stanie nie naruszonym, nie licząc tego, że zamiast normalnego powietrza wszędzie
było czuć dym papierosowy, który wskazywał na to, że jej młodsza siostra urządziła
sobie tu palarnie, ale stwierdziła, że rozmową z siostra zajmie się później
skoro i tak pewnie jej nie ma tym zajmie się później. Weszła do środka i Zamknęła
drzwi na klucz następnie rzuciła się na swoje łóżko. Swoje dłonie położyła na brzuchu,
który w sumie był już lekko zaokrąglony, ale na szczęście nie był widoczny
skoro nawet ona go nie zauważyła.
-Cześć maluszki.- szepnęła i uśmiechnęła się.- Nawet nie
wiecie jak długo czekałam aż…- nie mogła dokończyć swojej rozmowy z dziećmi,
ponieważ ktoś zaczął dobijać się do drzwi.
.Ruszyła je otworzyć. Przed nimi stał nie, kto inny jak
Elza.
-Mama kazała mi cie przeprosić.- weszła do pokoju ze
spuszczoną głową i siadła na łóżku.
-Nic się nie stało, każdy może mieć gorszy dzień.
-Nie jedź do Polski. Znowu nie będę miała, z kim się
pobawić.
-Muszę jechać. Ale możemy się umówić, że przyjedziesz do nas
w wakacje, albo na ferie. Co ty na to?- uśmiechnęła się.
-No, ale to nie to samo, co mieć cie tu na miejscu. Zostań,
chociaż na dłużej.
-Nie mogę kochanie, ale niedługo są święta to jak się uda
przekonać rodziców to do nas przyjedziesz. A teraz chodź na obiad, bo nie wiem
jak ty, ale ja jestem strasznie głodna.
-Dobra.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz