niedziela, 2 listopada 2014

VI



  Siedziała pod gabinetem i czekała na badanie. Kiedy za rogu wyszła jej znajoma i kierowała się w jej kierunku wstała i podeszła do niej, aby się przywitać.
 -Hej Hana, kurcze ile lat minęło od naszego ostatniego spotkania pięć czy więcej? Już myślałam, że zapomniałaś o swojej koleżance, ale żeby nie przedłużać to, co cię do mnie sprowadza, bo przez telefon brzmiałaś poważnie?
-Hej! Wyobraź sobie, że nie zapomniałam tylko zgubiłam gdzieś twój mail, a poza tym wyprowadziłam się do Polski i tak jakoś się urwało, a przyszłam, bo robiłam testy i wyszły pozytywnie, więc muszę się upewnić.
 -Chodź- przepuściła ją w drzwiach-zobaczymy, co się tam dzieje.
Leżała na kozetce i czekała na USG. Jej koleżanka usiadła obok niej i nasmarował głowice ultrasonografu żelem. Po czym zaczęła jeździć nią po brzuchu pani doktor. Hana z wyczekiwaniem przyglądał się monitorowi, ale koleżanka jej to utrudniła i przekręciła go w swoją stronę.
- I jak zapytała zniecierpliwiona?
- Pokażcie się mamusi- odwróciła ekran z powrotem w kierunku przyszłej mamy- Jak na moje oko to jedenasty czy nawet dwunasty tydzień, wszystko jest w porządku, ale sama wiesz każda ciąża mnoga to ciąża podwyższonego ryzyka, więc musisz na siebie uważać. Dziwne, że nie domyśliłaś się wcześniej?
 Po policzkach Hany mimowolnie spływały łzy. Nie były to łzy rozpaczy, a szczęścia. Żałowała, że nie ma przy niej męża. Wiedziała, że teraz ich życie zmieni się o 180*.
-Za dużo problemów miałam w życiu żeby spokojnie pomyśleć. Dasz mi posłuchać ich serduszek?- otarła ręką łzy z policzków i uśmiechnęła się w kierunku badającej jej lekarki.
- Jasne- włączyła dźwięk i po gabinecie rozeszło się szybkie rytmiczne bicie serc- a bo nie zapytałam chcesz wydruk dla szczęśliwego tatusia.
- Tak w końcu lepiej od razu pokazać zdjęcie na dowód, bo mi nie uwierzy.- koleżanka podała jej papierowy ręcznik, aby wytarła żel z brzucha- Miałam problemy z zajściem w ciążę.
- Czytałam w dokumentacji, którą mi wysłałaś, ale najważniejsze, że teraz wszystko w porządku, więc życzę szczęścia przyszła mamusiu- uścisnęła koleżankę i dała jej wydruk.
- Dzięki do zobaczenia.- wzięła swoje rzeczy i udała się do wyjścia.

Leżał na sofie i zastanawiał się, co ma ze sobą zrobić. Dostał od Wiki tydzień zwolnienia po tym jak zemdlał przy stole operacyjnym. Wiedział, że jest przemęczony, ale co miał robić skoro tylko to przynosiło mu ulgę. Stwierdził, że wyprowadzi się do siebie. Nie może dłużej mieszkać u, Hany, bo zbyt wiele mu tu ja przypomina. Poza tym minęło już prawie trzy tygodnie, a ona dalej się nie odezwała się. Co jak dla niego zapowiadało tylko to, że raczej nie chcę do wrócić i ratować ich związku. Poszedł do ich wspólnej sypialni i zaczął pakować swoje najpotrzebniejsze rzeczy. Włożył do walizki ubrania, w których chodził najczęściej, potem spakował kosmetyki a na końcu ich ślubne zdjęcie. Zniósł swoje rzeczy do bagażnika swojego samochodu i pojechał do swojego mieszkania. Po resztę rzeczy przyjedzie jutro, a przy okazji ogarnie tam trochę w razie gdyby Hana jednak wróciła.

Siedziała na łóżku przyglądając się wydrukowi. Jej koleżanka miała racje jak mogła tego nie zauważyć przecież to już końcówka trzeciego miesiąca. Była ginekologiem i się nie domyśliła, ze jest w ciąży, a do tego bliźniaczej. To był cud. Po tylu nieskutecznych próbach, w końcu zostaną z Piotrem rodzicami. Spakowała swoje rzeczy i pojechała do rodziców. Postanowiła, że pojutrze wyjedzie, a obiecała, że ich odwiedzi. Jej rodzice mieszkali po drugiej stronie miasta. Od nich miała o wiele bliżej na lotnisko niż od Miri co było plusem, bo nie musiała jeździć taxówką przez całe miasto i targać ze sobą swojego bagażu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz